2007 ■ Flykkllr / EMI
Lista utworów:
01. FlyKKiller
02. Peroxide
03. Fear
04. Sell My Pulse
05. Shine Out
06. Get All Pulled Out
07. Controlled Environment
08. B Murphy
09. Music For Twelve Sounds
10. Czy nie szkoda Ci
11. FlyKKiller [David Holmes Remix]
FlyKKiller to duet, który tworzą Pati Yang (Patrycja Hilton) i jej mąż - Stephen. Experiments in Violent Light jest elektronicznym potworkiem gęsto naszprycowanym loopami, mikrobeatami, a w zasadzie dosyć szeroką gamą syntetycznych ozdobników, dziwnie przeżartych przez bliżej nieokreślony kosmos, które momentami nawet ciężko nazwać. Chyba nie bez kozery artyści przyczepili albumowi mit-metkę o pochodzeniu i przeznaczeniu zawartej na nim muzyki, mianowicie: płytę nagrała pozaziemska istota wabiąca się V... mowa też o instytucie w Polsce, który schwytał owe stworzenie i o pokojowych zamiarach V wobec gatunku "człowiek rozumny L". Historia ta może nie jest czymś na miarę odkrycia Ameryki w dziedzinie urozmaiceń muzyki, niemniej jednak nie ukrywam, że po przeczytaniu kilku podobnych zdań, moje usta przybrały kształt podkówki skierowanej biegunami ku górze. Wracając do tego, co na Experiments in Violent Light możemy usłyszeć, bo możemy sporo: dziesięć (razem z remixem dorzuconym na deser – jedenaście) naprawdę odmiennych, utrzymanych w elektronicznej estetyce utworów. Oczywiście nie każdy eksperyment musi przypaść do gustu wszystkim słuchaczom – no ale coś kosztem czegoś - przypraw mamy tu co niemiara, więc zwolennicy zwartości i jednostajności raczej niekoniecznie będą zadowoleni (mimo tego, iż mianowników wspólnych jest całkiem sporo), amatorzy eksperymentowania wręcz przeciwnie. Oprócz estetyki, można śmiało rzec, że materiał jest tajemniczy, zacieniony, chwilami nawet mroczny – ciemne tła dominują niemal na całej długości. Często jest również hipnotycznie. Podczas trzeciego lub czwartego odsłuchiwania z rzędu, poczułem się lekko "confused". Moimi faworytami są: świetnie i świeżo brzmiący Peroxide, w którym zwrotki są niemal hip-hopowe, refreny krótkie i z prostą, szybko wpadającą w ucho melodią; Sell My Pulse – mówiono-szeptany, z przewrotnym, powyginanym rytmem i oszczędnym, momentami wręcz minimalistycznym podkładem; Shine Out – chyba najbardziej energiczny, a zarazem najbardziej groove (przynajmniej mnie nóżka chodziła) na całej płycie (razem z Fear nadawałyby się spokojnie do puszczania w radiu, co w moim mniemaniu jest dodatkowym plusem). Wyróżnię może jeszcze B Murphy, za naprawdę śliczny i zaciekły wokal.
Reasumując: debiutancki album FlyKKiller to kilka tuzinów niebanalnych rozwiązań (jak np. przelewanie się jakichś bliżej nieokreślonych płynów w utworze numer dwa lub collage z zapętleń i ośmiobitowych sampli w utworze numer siedem... resztę artefaktów proponuję wyłowić samodzielnie) reagujących z pierwiastkami kobiecej wrażliwości i cząsteczkami dźwiękowego adrenalino-testosteronu. Jak dla mnie bomba.
Reasumując: debiutancki album FlyKKiller to kilka tuzinów niebanalnych rozwiązań (jak np. przelewanie się jakichś bliżej nieokreślonych płynów w utworze numer dwa lub collage z zapętleń i ośmiobitowych sampli w utworze numer siedem... resztę artefaktów proponuję wyłowić samodzielnie) reagujących z pierwiastkami kobiecej wrażliwości i cząsteczkami dźwiękowego adrenalino-testosteronu. Jak dla mnie bomba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz