Keane ■ Perfect Symmetry


2008 ■ Island

Lista utworów:

01. Spiralling
02. The Lovers Are Losing
03. Better Than This
04. You Haven't Told Me Anything
05. Perfect Symmetry
06. You Don't See Me
07. Again & Again
08. Playing Along
09. Pretend That You're Alone
10. Black Burning Heart
11. Love Is the End


Zamienił stryjek siekierkę na kijek, a właściwie na karabinek... i postrzelił się w stopę, niestety. Od kogoś, kto kiedyś wprawił nas w zachwyt, zwykle wymagamy więcej... Keane zostało pochwycone przez szpony muzycznego konformizmu (ewentualnie można ująć to inaczej: wpadło w objęcia koniunktury i mocno się przytuliło, zbyt mocno). Poprzednie wydawnictwa Brytyjczyków charakteryzowała lekkość i szczerość, polot... szkoda, że nie poszli dalej drogą, którą obrali na początku. Wyobraźcie sobie, że do waszego ulubionego soku marchwiowego powrzucano jabłek, gruszek, pomarańczy i kto wie, co jeszcze... producenci przekonują was na każdy możliwy sposób, że nowy napój jest udoskonaloną wersją poprzedniego - dodatkowo dostajecie go w „innowacyjnej” butelce, a pod nakrętką kryje się wróżba, dowcip bądź informacja o tym, że wygraliście „odjazdową” wycieczkę do najegzotyczniejszego z egzotycznych krajów... czy nie rodzi się jedno podstawowe pytanie? Jeśli nie wiecie jakie, to podpowiem: Gdzie podziała się marchewka? (podpowiedź numer dwa: na pewno nie mieszka już w waszym soku).

Perfect Symmetry nie jest całkowitym niewypałem... ale niewiele mu do niego brakuje. Godnych następców żywotnych i urokliwych utworów pokroju Somewhere Only We Know z debiutanckiego Hopes And Fears niestety nie usłyszymy. Nie ukrywam, że z nadzieją wyczekiwałem trzeciego krążka Keane – a tymczasem moje nadzieje nadziane zostały na przerośniętą wykałaczkę. Cóż, skoro dostaliśmy szaszłyk, to przyjrzyjmy się szaszłykowi...

Pięćdziesięciominutowego grillowania Anglicy nie zaczęli od wrzucenia na ruszt przystawek, a od tego, co udało im się na tę okazję przygotować najlepiej, czyli od Spiralling. Utwór niewątpliwie chwytliwy, może się podobać, wyróżniają go: wyraźna sekcja rytmiczna, subtelna linia melodyczna, „czysty” wokal Toma Chaplina oraz to, że całość została rozsądnie przyprawiona i wszystko trzyma się kupy (nie jest to oczywiście pieśń wybitna, ale nóżki zaczynają podrygiwać nawet kiedy siedzimy). Nieinwazyjny, popowy szlagier - chyba nikogo nie powinno dziwić, że wybrano go na singiel. Drugi numer, The Lovers Are Losing zaaranżowany został również całkiem zręcznie... jednak, pozostając w kulinarnej metaforyce, zaczynało mi się po nim odbijać... Nie wiem, czy był za słodki, za kwaśny, czy może za bardzo przypieczony, a może może składniki były nieświeże? Konsumując dalej zbiorek tych studyjnych popisów można mieć wrażenie, że przebojowe podkłady zaczynają uwierać, przytłaczać, odpychać... natrętność niektórych utworów porównałbym z pojawianiem się bożonarodzeniowych drzewek w firmach, sklepach i szkołach zaraz po 11 dniu listopada... oczywiście, grzebiąc w tych plastikowo-brokatowych wiórach, możemy natknąć się na coś, co przypadnie nam do gustu - jak chociażby chórki w tytułowym Perfect Symmetry, skrawki Again & Again, które nie zostały przyprószone syntezatorowym kacem (nie jestem wrogo nastawiony do syntezatorów, ale do muzyki Keane one po prostu nie pasują!) czy francuskojęzyczną wstawkę w Black Burning Heart.

Podsumowując, krótko i zwięźle: muzycy przeprosili się z gitarami, zaprzyjaźnili z synth-popową estetyką. Niestety, przyjaźń ta okazała się dla nich ryzykowna... Na dokładkę całość została opowiedziana w większości banalnymi i sztampowymi tekstami. Muzyczne „łakocie” spadło z rusztu w popiół (mniej metaforycznie: eskalacja nijakości i widowiskowe zmarnowanie potencjału).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz